Biografia skandalicznej łyżwiaki, czyli recenzja Jestem najlepsza. Ja, Tonya


Do moich recenzji trafia produkcja nominowana do Oskara. Tym razem, a raczej kolejny raz raz, będę omawiać dramat, a może to komedia, a dokładniej mówiąc biografia słynnej łyżwiaki. Chciałabym omówić Jestem najlepsza. Ja, Tonya.

Produkcja stara się nam przybliżyć życie Tonyi Harding, które nie było usłane w żadnym stopniu różami. Ale nie tylko o tym jest ten film, bo nie jest to typowa biografia tylko w pewnym stopniu dokument, który mógłby nam powiedzieć kto znokautował konkurentkę głównej bohaterki. Mamy tutaj do czynienia z urywkami różnych wywiadów, które mógłby ukazać nam całość tej sytuacji. Ale, tak na prawdę to nic nie wiemy i pewnie nigdy na ten temat się nie dowiemy. Tam niestety nic nie jest jasne i ukazane są różne przepuszczenia jak to by mogło przebiegać. Co moim zdaniem jest czymś ciekawym.


Ale przejdźmy od początku. Życie Tonyi nie było łatwe, która wychowała się w rodzinie rednecków, czyli farmerów niezbyt bogatych. To i tak nie zmienia faktu, że jej matka była tyranem. Wychowała ją twardą ręką nie okazując uczuć w stronę córki sądząc, że tak będzie najlepiej i wyrośnie ona na ludzi. Niestety bardzo się myliła. Może i wykonywała najlepsze figury na lodzie, to przez swój sposób bycia odpychała wszystkich od siebie. Ale czego mamy żądać od dziecka jak i nastolatki, która słyszy z ust własnej matki ciągłe przekleństwa. W sumie to za mało powiedziane, że są to przekleństwa. Przemoc w ich domu też nie była dla niej obca, co jest na prawdę przykre.

Mimo wszystko jestem zachwycona rolą naszej głównej postaci i to w jaki sposób ukazała swoją postać, jest czymś niesamowitym. Jest to młoda osoba, która potrafi pokazać pazury i nie martwi się opinią innych. Chociaż patrzeć na tą dyscyplinę sportu, to jestem zdania, że powinna być bardziej subtelna. Ale taka ona była i nic na to nie poradzimy. Tak została wychowana i ciężko jest być kimś innym, jak w takiej rodzinie się wychowało. Mimo wszystko aktorka wykonała kawał dobrej roboty. Muszę przyznać, ze bardzo współczuję dla naszej głównej bohaterki.


W dużej mierze wiążę się to przez jej matkę, o której w większej części już wam powiedziałam, a po drugie również mowa jest o jej partnerze, z którym była dość długo i chyba to był wielki błąd. Nie rozumiem jej czemu tak ona do niego wracała. Niczym dobrym się on nie prezentował. Może i na początku, przez chwilę było dobrze, to z czasem zaczął pokazywać swoje oblicze. Z czasem zaczął ją bić. Niestety sex na zgodę nie rozwiązuje wszystkiego, ale człowiek młody, głupiutki i popełnia błędy. Szkoda mi jej, że dopiero kiedy doszło do tragedii, to przejrzała to na oczy. Niestety sens jej życia i coś z czego żyła straciła tylko i wyłącznie przez niego. To jest niestety przykre, że coś takiego spotkało ją, ale w sumie ciekawe, czy to wszystko miało właśnie taki przebieg. Mimo wszystko jestem zdania, że jeśli nie widzi się poza kimś świata, to nie odpierdziela się czegoś takiego i rujnuje się przez to życie dla swojej połówki, ale niestety nie brakuje takich ludzi na świecie.


Podsumowując, to jestem zachwycona tą produkcją i taką formą przedstawienia postaci. Ukazanie życia tak kontrowersyjnej osoby, o której pewnie nadal jest głośno, to jest to coś ciekawego i czekam na więcej takich ekranizacji. Nie dziwię się, że ta produkcja została nominowana do Oskara, bo jest ona na prawdę ciekawa i będę do niej często wracać.

Komentarze

  1. Ja nie wiem czemu, ale nie przepadam za filmami o tej tematyce. Chyba się za dużo naoglądałam o łyżwiarkach. Ale może po zobaczeniu go bym miała inną opinię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy lubi co innego :) ale zawsze warto łamać stereotypy :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty